Poznaj pracowników Konstal – Przemek

Stali odbiorcy wiedzą co się tutaj będzie odbywało – nowych, zachęcamy do pozostania z nami, bo dziś po raz ostatni  oddajemy do Waszej dyspozycji pracowniczy felieton. Tak, niestety, nadszedł ten dzień, ale uszy do góry postaramy wrócić do Was z czymś równie dobrym!

Pomimo niestandardowej ilości tekstu, którą widzicie na swoich ekranach, postaramy się POŻEGNALNIE raz jeszcze umilić Wam przedpołudnie tak, abyście nie czuli, że właśnie straciliście cenne 7 min. życia.

Mili Państwo, serię “Poznaj pracowników Konstalu” odcinek XXVII (finiszowy!), oddajemy właśnie do Waszej dyspozycji. Dobrej zabawy!

Wchodzimy dziś w nie do końca znane wszystkim rejony, a mianowicie do zbrojarni. Zadziałamy szybciej niż Google i wszystkim tym, którzy nie do końca odnajdują się w temacie podpowiemy, że zbrojarnia to miejsce, w którym wykonywane są prace takie jak: nadawanie zwykłej stali zbrojeniowej kształtów, cięcie, wiązanie w bryły/kosze przestrzenne, spawanie oraz pozostała obróbka na automatach zbrojarskich. Naszym dzisiejszym bohaterem będzie Kierownik takiego miejsca w Konstalu – Przemysław Kotewicz.

Przemek Hurtownia stali Konstal Iława

Zaczniemy od tego, że Przemek bardzo mocno wziął sobie do serca sugestie, aby w odpowiedziach na kwestionariusz poprzedzający ten tekst “pisać ciągiem, DUŻO, wszystko co Ci przychodzi na myśl”. Otrzymaliśmy 3 strony A4 wspaniałego wywiadu, ale niestety przepuszczamy go przez filtr, licząc się z tym, że obiecywaliśmy 7 min. czytania, a nie 20.

Zaczynamy od samiuśkiego początku czyli od przodków. Przemek opisał nam wspaniałą historię swojego dziadka Zygmunta Doleckiego. Dziadek w miejscowości Gulb k. Iławy w latach powojennych objął gospodarstwo rolne – 12 hektarów. Prowadził tam produkcję roślinną i zwierzęcą przodując w miejscowości w używaniu nowych, jak na tamte czasy, technologii. Dziadek zmarł przed narodzinami Przemka, ale jak to się mówi – genów nie oszukasz.

Przemek nigdy do końca nie wiedział kim chce zostać w przyszłości, ale był otwarty na nowe doświadczenia i poszukiwania. Swoją pierwszą pracę wykonywał w budowlance w pojedynkę. Od dziecka lubił sport, do dziś gra w siatkówkę i tenisa stołowego. Jego ulubione miejsce na ziemi to agroturystyka U EDKA w Radomnie (oznaczamy #reklamę chociaż nikt nam za to nie płaci) i działka w Gulbiu, którą udało się cudem nabyć, ta sama na której gospodarował dziadek. Jego guilty pleasure to praca na maszynach w gospodarstwie. Zrobiło się mocno rolniczo, ale to nie wszystko. Drugim obliczem Przemka jest romantyzm. W wolnych chwilach znajduje przestrzeń dla swoich myśli. Jego ulubiony napój to życiodajna woda. Informacje o kraju i świecie czerpie z rozmów z lokalnymi politykami (sam przez 8 lat był samorządowcem), lub zakopując się w mało popularnych źródłach w poszukiwaniu odpowiedzi na nurtujące kwestie. Uważa, że mógłby prowadzić każdy program oprócz ramówki TVP.

Nie szanuje pychy, naiwności i braku szacunku. Docenia swoją odwagę, stanowczość i romantyzm. Kiedyś pomylono go z zawodnikiem MMA, a najgorsza rada jaką otrzymał to “wszystkie te niewypowiedziane, które mogły mnie uchronić przed błędami”. Jako nastolatek nosił długie, proste włosy, których nigdy nie wiązał w kucyk. Podobno to jego najgorsza fryzura, ale doświadczenie tej serii pokazało nam, że inni mieli gorzej, także bez obaw Przemek. Pod prysznicem śpiewa “Popcorn”, gdyby musiał zjadłby zieloną kredkę, a na pizzy tylko rukola i mozzarella. Uważa, że najbardziej na świecie przereklamowane są pieniądze. Jest w stanie wygrać każdy teleturniej, chociaż wyczuwamy tutaj lekkie “pyrtolenie” – jeden z regionalizmów Przemka, ale nie mamy pewności czy używamy go w odpowiednim kontekście.

Wymarzone wakacje spędziłby raczej w terenach nizinnych, w towarzystwie piasku i ostrych przekąsek. Gdyby mógł zostałby najlepszym kucharzem świata, a w temacie ziemniaków pozostaje tradycjonalistą i wybiera gotowane z koperkiem i omastą.